Forum Humor.Fora.Pl - Najlepszy Humor W Sieci Strona Główna
Home FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Humor.Fora.Pl - Najlepszy Humor W Sieci Strona Główna -> Śmieszne Teksty -> KUBUS PUCHATEK-teksty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyfilis
Gość






PostWysłany: 15:09, 27 Gru 2008    Temat postu:

UWAGA: DO CZYTANIA TEJ CZĘŚCI (trochę) POTRZEBNY JEST SŁOWNICZEK ANGIELSKO-POLSKO-WIEJSKI, DOSTĘPNY NA KOŃCU TEGO POSTU

Pierwszy obudził się Prosiaczek. Zaraz po przebudzeniu, nawiedziła go reflexja, że lepiej by było gdyby to był sen. To co widział było przeznaczone dla marines, a nie dla delikatnego, miłego pro-siaczka (jak nazwała go lokalna dziwka). Dom wyglądał gorzej niż zwykle po popijawach u Kubusia. Wszędzie leżały butelki Heraclesa, piwa, wódy i resztki niezidentyfikowanych prochów. Nie to było jednak najgorsze. Brygada walała się w promieniu 35 metrów od domku. Wszystko za sprawą (s)experymentów królika, który zaczął bawić się zestawem "młody chemik", mieszając spirytus z czteroazotanem erytrytu. Bekon wstał i zaczął rozglądać się za czymś, co byłoby dobre na kaca. Wybór padł na ostrojebną wódeczkę. Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia Boczek zaczął budzić brygadę.
-kur*a!!- krzyknęła chórem grupa gdy Świniak próbował pobudzić ich do życia.
-POJEBAŁO CIĘ kur*a DAŁNIE!- Królik był w miarę delikatny.
-NA MÓZG CI PADŁO BEKONIE!- Kłapouch był bardziej rozeźlony
-JA CI kur*a POKAŻĘ (Z)BOCZKU!- Krzyknął Tygrys i chwycił obrzyna
Harmider ogarnął chatkę. Zaczęła się zadyma i po chwili nie było jush ważne kto kogo bije
STOP kur*a STOP!- Puchatek jak zwykle był najbardziej trzeźwy.
-Przestańcie, bo tylko mi tu brakuje kolejnego ciała w ogródku królika. Trzeba wino kupić!
Wszyscy skierowali się do chatki baby jagiTM .
-Cze, babajag! Winko, ale już!- Kłapouch był jak zwykle treściwy
-Wszystko skończone! Wina jush nie ma od tygodnia!
-Jak nie kur*a!
-Naprawdę nie kłamię! Był tu zjazd AA, wszystko wychlali!
-A w ryj by chciała??- Puchatek zareklamował swoje usługi
-W restauracji "pod żabą" należącą do gangster... to znaczy do "byznesmenuff" z okolicy może wam się uda kupić ostatnie butelki.
-Panowie spierdalamy-Puchatek uwielbiał być przywódcą- A tobie(tu spojrzał na babę jageTM) Może to?- Tu wyjął m4a1 zaczął naparzać po całej chatce, rozpierdalając wszystkie towary.
-To nara lemon!- Krzyknął Osioł i wszyscy wyszli
Gdy dotarli do restauracji, zaskoczyła ich wszechobecna pedalskość. Wszyscy zachowywali się jakby ich własny pogrzeb się odbywał. Brygada rozsiadła się przy stoliku, zabierając przy okazji jakimś wieśniakom krzesła. Nagle ujrzeli jędzę ubraną na biało, która kaczkowała w ich kierunku.
-Dzień dobry szanownym klientom. W czym szlachetnym panom mogę służyć?- wazelinę można było zbierać rękoma, więc Puchatek zaczął działać
-Yo Shakira! Zapodaj 10 zgrzewek Heraclesa! Tylko jeno szybko, żebym tam przyjść nie musiał!
-Przykro mi, szanowny panie, lecz nie prowadzimy tak eee, nisko cenionych trunkuff. Źle wpłynęło by to na opinię....
Jak zwykle w sytuacji kryzysowej, gdzie stawka była wyższa niż wino, Bekon wyjął uzi. Każdy z bohaterów wyjął jakąś broń
-A teraz kur*a wino dawać! Żebym was zaraz wszystkich nie musiał!- Tygrys w przypływie alkoholizmu jak zwykle nie panował nad sobą.
-Ale naprawdę szanownych klientów prze...-kelnerka nie dokończyła tych słów. Na jej ramieniu rękę położył jakiś przypierdol w garniturze.
-Panno Olu, ja to załatwię.
-A kim ty kur*a w ogóle jesteś, pajacu?- swej niechęci nie krył Kłapouchy
-Grzeczniej śmieciu, nazywam się Abdul Wisimulacha! Jestem tutaj szefem i grubą szychą!
-Ty, a w ryj ty kiedyś porządnie dostałeś?- Kubuś nie mógł przeżyć, że kolejny dzień może nikogo nie skatować.
-Więc masz to!- to krzyknąwszy Abdul wykonał niesamowicie skomplikowane ruchy, mające najprawdopodobniej na celu unicestwienie naszej drużyny. W wyniku padł na ziemię.
-Nie no kur*a nie po to oglądałem tysiące filmów akcji, żeby mi tu jakiś pajac nie wiadomo skąd wyczyniał jakieś dzikie ruchy- Tygrys nienawidził ignorancji- Łeb ci rozjebię
-Wino będzie moje!- z przekrwawionymi oczami wysapał to co czuł.
Wtem wdał się w walkę z Abdulem. Niestety jakimś chujem ten debil był silniejszy od naszego bohatera. Co więcej, nawet Sperminator nie był tak silny. Cały czas z uroczym uśmiechem blokował wszystkie ciosy Tygrysa i czasem też oddawał
-Kim.. ty kur*a.. jesteś?!!!- Prosiak nie mógł się nadziwić
-No więc, wam muszę to powiedzieć. Jestem Leszek Miller, zawsze odpieram ataki prawicy, więc jestem w tym dobry.
-Więc dlatego jesteś takim chujem! A ta restauracja to pralnia!- Puchatek cały czas wierzył w to że kiedyś wróci totalitaryzm( był misiem o bardzo małym rozumku).
-Ekhem...niczego jeszcze mi nie udowodniono- Na twarzy czerwonego widać było zmieszanie
-Czas na zadymę!- krzyknął królik i wszyscy rzucili się na NajlepszegoPremieraWHistoriiPolski. Lecz znów dane im było przerwać.
-Lesiu, choć tu na chwilę, musimy pogadać.- Jakiś gruby ćwiek był po imieniu z niby-Abdulem- Co to za pajace?
-A, Lew, nimi się nie przejmuj! To jakiś miejscowy element!
-To dam im 17 mln. Dolarów i niech sobie pójdą. Tylko nie mówcie że byłem tutaj. No i ani słowa o skarpetkach. Mam kolorowe a....
-Mówi się, że w kolorowych chodzą tylko pedały!- Krzyknął puchatek, cytując pewną bardzo mądrą posłankę.
-A słuchaj, czy zamiast tych dolarów, moglibyśmy dostać trochę wina?- rzekł Osioł, z nadzieją w głosie, pokazując obrzyna.
-Właśnie, bardzo mnie suszy- Krzyknął pro-siak, wyciągając uzi.
-Mnie też!- Wydarł się Królik, wyciągając AK-47
-To chodźcie, mamy chyba coś specjalnie dla was- Gruby był trochę speszony.
Wszyscy weszli do pomieszczenia, do którego aby wejść trzeba było znać hasło: "To my, grupa trzymająca władzę!". Gdy weszli do środka, zobaczyli znajome z TV twarze, które nie tak dawno obiecywały dobrobyt. Wszędzie było wino marki Heracles, jakże pięknie wyglądające.
-Panowie i Panie, przywitajmy naszych gości, którzy swymi argumentami(tu spojrzał na obrzyna) przekonali nas, abyśmy przyjęli ich na nasze skromne przyjęcie- Lwowi bardzo zależało na pozytywnym przyjęciu, na co pewnie miał wpływ fakt, że Kubuś trzymał m4a1 tuż za jego plecami.
Tak oto nasza brygada znalazła sobie zajęcie na całą noc. Należy tylko dodać, że po raz pierwszy spotkali prawie tak wielkich alkoholików jak oni.



SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKO-WIEJSKI

Załejtuj- od słowa wait, czyli czekać czyli na nasze zaczekaj.

Tejknąć looka- od take a look czyli spojrzeć.
Tejknąć (tejczyć) łoka- od take a walk, czyli iść(gdzieś)
Skikować- od kick, czyli kopać.
Zbanować- od bann, czyli usuwanie kogoś z forum, rozgrywki itp.
Zmejcz- od make czyli robić(czynić).
Yo, Shakira- wieśniackie przywitanie.
Nara lemon- równie wieśniackie pożegnanie.
Bedżinić- od begin czyli zaczynać.
Zmitować- od meet, czyli poznawać(spotkać).
Komitnąć susajda- od comitt suicide, czyli popełnić samobójstwo
Hertnąć- od hurt, czyli ranić.


Ostatnio zmieniony przez cyfilis dnia 15:10, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
cyfilis
Gość






PostWysłany: 15:09, 27 Gru 2008    Temat postu:

Nadeszła zima, wszędzie było zimno i wszystko było zamarznięte, a z powodu trzech wybitych szyb w oknach, w domku Puchatka był przeciąg jak w dupie u Krzysia.
- Kurewsko mi zimno !! - uroczo powitał dzień Kłapouchy
- Zamknij ryj i zabij te okna jakimiś deskami, bo zaraz zatkam je twoją dupą!!! - Puchatek był jak zwykle kurewsko bezpośredni.
W tym momencie z kuchni wtoczył się prosiaczek niosąc gar czegoś, co zajebiście pachniało.
- Ruszać się, jebaki leśne, spaghetititi beconese wam zrobiłem!! - jęknął prosiak
- Grzeczniej kur*a! Grzeczniej! - warknął Tygrys.
- A poza tym, co ci odjebało ze nagle dla nas gotujesz?! i skąd do kurwy nędzy wziąłeś mięso i inne jebane składniki?! - dopytywał się Tygrys
- Jak wczoraj robiliśmy ściepe na Heraclesa? to mówiłeś ze nie masz kasy. - Królik powoli wracał do świata żywych.
- Jeszcze wam kur*a źle? miałem 4 zety to walknalem do tej Biedronki?/Stonki? (jeden chuj)za lasem. - jęknął Bekon
- Co ty mi tu pierdolisz w mordę jebany bambusie? co ty? w chuja lecisz ze mną czy się z własnym kutasem na łby zamieniłeś? za 4 zety najebałeś nam cały gar żarcia? - Puchatkowi zaczęły puszczać nerwy.
- No kur*a promocja jakaś była, zew niby dużo, tanio i jeszcze rolkę papieru do dupska gratis dołożyli - Prosiak tłumaczył się jak na spowiedzi.
- Zresztą nieważne skąd, ważne, że jest! - wpierdalamy panowie! - zakończył spowiedź Osioł.
- Ja nutrlisz a czym to popijemy? -zawieśniaczył Zającowaty.
W tym momencie jak na zawołanie do domku weszła największa pipa w lesie - Krzyś!
- Czołem koledzy! - rzucił na przywitanie.
- spier*alaj - powiedzieli chórem Puchatek, Osioł, Prosiak i Królik.
- Stój kur*a pedale!! - Krzyknął Tygrys. - Po wino nam pójdziesz!! - Kontynuował
- Pojebało cię? Baba Jaga raz na 10 lat czyści aparturę i to właśnie dzisiaj, wina nie będzie!! - Stwierdził Kłapouchy, który właśnie kończył zatykać ostatnie okno deską sedesową.
- Ale mi nikt nie sprzeda wina, poza tym alkohol jest zły. - Krzyś pomału cofał się w stronę wyjścia.
- Stój pedale, powiedziałem - warknął Tygrys i wyjebał pipie z bańki.
- Pójdziesz tam gdzie był Prosiak - do tego owada za lasem i obciągniesz druta jakiemuś żulowi to pójdzie i ci kupi! - Stwierdził pasiasty. - Widzę cię tu za 15 minut, a teraz wypierdalaj!!!
Krzyś wybiegł z domku, a ekipa zabrała się do jedzenia.
- Przecież w 15 minut nie ma szans żeby zdążył - błyskotliwie zauważył Prosiak
- Wiem - będzie kolejny powód żeby mu wpierdolić !! - powiedział Tygrys z szyderczym uśmiechem.
Minęło jakieś półtorej godziny, gdy Krzyś z resztkami spermy na twarzy dotaszczył zgrzewkę "Uśmiechu Millera"?. W domku nikogo nie było ostrożnie postawił zgrzewkę na stole i próbował wymknąć się niezauważony, lecz zatrzymał go znajomy głos:
- Stój pederasto i podaj mi srajtaśme! - krzyknęło coś białego spod drzewa.
Dopiero wtedy pedał dostrzegł Królika srającego pod drzewem - był cały zasypany śniegiem, więc musiał tam spędzić przynajmniej 40 minut. Przy kolejnych drzewach można było dostrzec jeszcze 3 takie srające bałwany. Krzyś podał Królikowi papier i korzystając z sytuacji zdupcył do swojego pedalskiego domku.
- kur*a już wiesz chwieju jebany, czemu ci srajtaśme gratis dołożyli?! - wkurwiał się Puchatek
- Prawie godzinę wypinam dupę na śniegu i końca nie widać!!! - wrzeszczał Kłapouchy
- To nie moja wina, mięcho musiało być stare - tłumaczył się Prosiak, któremu jako jedynemu nic nie było, bo miał wprawę w jedzeniu różnych świństw i jego żołądek był bardziej wytrzymały.
- Ja ci kur*a dam stare mięcho - ciebie kutasie na mięcho przerobie! - Puchatek tak zagotował, że aż śnieg na nim zaczął się topić.
Tygrys w ogóle się nie odzywał, bo stanął na przeciągu i zamarzł z wypiętym pasiastym dupskiem. Królik, który pierwszy dostał papier poleciał szybko po winiaka, żeby się troszkę rozgrzać. Przyniósł ekipie po flaszce i wtedy w cudowny sposób dolegliwości gastralne ustąpiły
- Zawsze mówiłem, że siara jest lekarstwem na wszystko!!! - ucieszył się Puchatek
- Wnieśmy Tygrysa, bo już się robi niebieski!! - Powiedział Królik
Po chwili już wszyscy sączyli winiaki w domku Kubusia, a Prosiak znów zniknął w kuchni.....
Powrót do góry
cyfilis
Gość






PostWysłany: 15:11, 27 Gru 2008    Temat postu:

Wstawał pięknie chujowo mroźny, lutowy poranek. Cała puchatkowa ekipa słodko drzemała w misiowym domku. Kłapouch leżał na podłodze, a głowę miał wgniecioną w jedną z desek od parkietu. Prosiaczek zamknięty w mikrofalówce i jabłkiem w ryjku przypominał staropolską pieczeń. Zającopodobny przez sen marszczył kapucyna wyjękowując imię Kangurzycy. Maleństwo było rozjebane na wschodniej ścianie puchatkowego domu, a jego głowa znajdowała się w tulipanie po Heraclesie, a ten był trzymany przez misia. Znalazł się nawet goofer, którego przednie siekacze były wbite w wentylator na suficie, a goofer pod wpływem siły odśrodkowej kręcił się pod sklepieniem domu. Ale gdzie tiger? Nikt jednak się nim nie przejmował, cała ekipa nie była w stanie otworzyć oczu zaklejonych LSD. Po jakimś czasie Królik wstał, rozejrzał się na około i wycedził:
- oł szit dis moderfaker. coście kufa narobili?! - zaczął płakać zającopodobny widząc strzępy Maleństwa rozpierdolone po całym domu. Prawdpodobnie to, czym miał związane nogi były jelitem małego kangurka.
- i dlaczego mnie tak dupsko boli? czy ktoś mi to może kufa wytłumaczyć wy jebane motłochy?
Wtem obudził się Puchatek i widząc jęczącego Królika przyjebał mu litościwie między uszy z tulipana którego miał w ręku. Głowa maleństwa wyleciała z kawałka butelki i uderzyła w przycisk "Power On" w mikrofali, po czym nieprzytomny prosiaczek zaczął się obracać.
- o kufa! - krzyknął Królik - ratujcie skurwysyna bo wybuchnie jak tydzień temu fiut Paetza! szybko sięgnął po goofera, który właśnie przelatywał na jego głową i przyjebał nim w mikrofalę, która wraz z głową wpółślepego kreta rozjebała się.
Prosiaczek wypadł z komory i się przebudził:
- szo fy kufa obisie? - prosiaczek miał oczy całe w krwi i jabłko wciąż tkwiło mu w ryjku.
- czekaj no qrwa menelu, pomoge ci! - królik nie zastanawiając się jebnął prosiaczka w plecy tym co mu zostało w rękach z goofera. Jabłko wyleciała z prędkością światła, zrobiło kilka rykoszetów, po czym rozjebało się na dupie Kłapcia.

- o tak! czuję tą wilgoć! jeszcze, jeszcze! - zaczął stękać kłapouch. - oł szit! - wrzasnął puchatek - jebnij go czymś bo zaraz zacznie cię ruchać jak wczoraj!
Królikowi nagle się przypomniało od czego go dupa boli, a że miał w rękach tylko dwie tylne kończyny goofera, skorzystał tym razem z usług prosiaczka i jebnął nim w Kłapcia. Obaj polegli w błogim śnie.
Wtem z hukiem wyleciały drzwi wejściowe, podcinając Zająca i lądując między trzonowcami Kłapouchego. Tygrysek wbiegł z krzykiem, mając przymarzniętą rękę do własnego chuja:
- Qrwa, już się nawet odlać nie można! co za jebany klimat! trza stąd spierdalać pókim można, bo qrwa ewolucja nas ominie! łi goł on de holidej! - zawieśniaczył tiger.
- łot ju qrwa pierdolisz? a gdzie chcesz na te holidaje jechać? - zripostował Królik
- jak to qrwa gdzie - tu de Irak! der is a hot klimat. trza by tylko ciutke metalu nabrać.
- ty qrwa bamboclu jeden, a kasiore na wyjazd masz? ostatnie 380000 które zajebaliśmy Rydzykowi przejebaliśmy na heraclesa. ekczuali łi hef łan złoty. i to niecałe! - wyliczył skrzętnie puchatek, wyciągając kilka drobniaków z zażyganej kieszeni.
- łoki, łi hef noł manej soł łi mast goł tu de armyi! - rzekł Tygrysek
- coś ty kufa powiedział? - zapytał już nieźle wkurwiony Królik
- żadnego wyjazdu nie będzie - wrzasnął wściekły Kłapouch, powalająć Tigera kopniakiem w prążkowany ryj.
- chwila moment - krzyknął puchatek - może ten pomarańczowy skurwysyn ma rację - wczoraj jeszcze, jak działał TV, w wiadomościach podawali, że dżordż dablecośtamju busz daje ten million dolars za schwytanie jakiegoś Sodoma chujajna. Może by się wybrać, dorwać skurwiela end łi hef manej, end łen łi hef monej, łi hef de best trunki on de łorld! - zaczął wnioskować polsko-wieśniacko z akcentem czysto biznesowo-marketingowym puchatek
- hi hi, może jakąś arabską dziwkę wyruchamy - powiedział uśmiechnięty i podjarany pomysłem różowy, parówkowaty twór leżący na podłodze sięgając już sobie w gacie
- o kur*a, gdzie mój chuj, gdzie mój malutki! - zaczął wrzeszczeć prosiaczek wkładając rękę w gacie - wy skurwysyny, urwaliście mi go, to na pewno wina tego jebanego zębatego kreta!
- nie pierdol parówo - krzyknął puchatek - wsadź rękę dalej, fiut ci wszedł do rowa w dupie, inaczej byśmy cię nie zmieścili w mikrofali - powiedział z lekkim uśmiechem puchatek.
- uff, a już łątnąłem któremuś przyjebać! - słyszałem że na bakacje jedziemy?
- każdy bierze po skrzynce herka bo trza coś pić, spluwy nam dadzą w woju i idziem! - rzekł przywódczo puchatek
- eeeeee, ten tego, nie chciałbym, ale... - jąkał się Królik
- no wykrzytuś to z siebie! - krzyknęła ekipa
- yyyyyyyyy, a gdzie qrwa jest WKU!?
- hihi, dobre pytanie - powiedział miś
- no to chuj z wycieczki! - zakończył osioł
- łej de mynyt! - krzyknął prosiak - w zeszłym łiku Pipa Krzyś był w WKU i go nie przyjęli, bo się okazał pedałem, idziem do niego!
I cała gromadka wybrała się do Krzysia. Będąc już w iście bojowo-wojskowo-patriotycznych nastrojach, stratowali iście pedalski płotek pod domkiem krzysia i wszyscy na raz wbili się do domu wraz z futryną i poręczami od schodów, które zwisały na kłapciu. Zobaczyli Pipe siedzącego na werandzie i marszczącego pingwina. Zgorszeni tym widokiem podeszli do niego, i kłapouchy szybkim ruchem, przypierdalając Krzysiowi z obrzyna głowę grzecznie zapytał:
- gadaj qrwa chuju jeden, bo oglądać będziesz eden, gdzie to w dupe ci zaglądali, ze do woja cię nie zabrali?! - zarymowało się osiołkowi
Krzyś przestraszony spytał:
- a dlaczego chłopcy pytacie, chcecie iść walczyć za kraj? - spytał zainteresowany Krzyś
- nie jedziemy do Iraku... - krzyknął prosiaczek szybko pohamowany przez glan puchatka
- nie, chcemy zrobić ogólny rozpierdol i potrzebujemy amunicji, więc?
- ach, do Iraku, powiem wam, jeśli weźmiecie mnie ze sobą - odpowiedział Krzyś
- bekon ju madafaka, teraz ta pipa pojedzie z nami i zjebie nam całe holidaje! - wkurwił się Królik
- łan moment, aj hef ajdija - mruknął tygrysek
I wyruszyli. WKU mieściło się w Alkowach Wielkich, niedaleko Piździgrodu, więc mieli w sumie 20 minet spaceru
- ale kur*a ten świat wielki - skwitował niepocieszony sapcerem Królik
- przymknij się futrzaty długouchu, wpierdol dawno nie dostałeś? - uciszył go spokojnie miś
Minęli tablicę Alkowy Wielki i doszli do budynku na którym coś pisało, ale po ostatniej bibie żaden z towarzyszy nie miał jeszcze aktywnego ośrodka zdolności czytania (i tak żaden nie umiał) w i tak skromnych móżdżkach.
- Dobra wchodzimy, tylko bez numerów, musimy się dostać do qrwa woja, bo inaczej chuj bombki strzelił holidejów nie będzie!
Weszli do korytarza i ich oczom ukazał się wysoki pedał, z okrągłymi okularami, długą brodą i kolorowymi piegami na ryju
- coś ty qrwa za jeden bambusie? - przywitał się szczero kłapouch
- witam moi mili - odpowiedział brodacz - Ambroży Kleks, a wy jak mniemam, towarzysze ze 100milowego lasu?
- Panowie! - krzyknął puchatek - to nie ta bajka! spierdalamy!
Wybiegli czym prędzej z budynku, prosiaczek pożegnalnie puścił honorową salwę z UZI żegnając Pana Kleksa i pokierowali się w stronę następnego budynku. Na wielkiej czerwonej tablicy pisało: WKU
Tygrysek niespodziewanie wyrwał Kłapciowi obrzyna i kopnął się do spożywczaka po drugiej stronie ulicy. Nie minęła chwila, a sprzedawczyni leżała rozmazana na ulicy, a kilku klientów zrównanych z chrupkami, konserwami i innymi artykułami spożywczymi. Tygrysek wyszedł zadowolony, trzymając w ręku... śmietanę.
- po co ci to w dupe przeruchany prążkowany bambusie? mama cię nie kochała? - zakwiczał prosiak
- przymknąć kur*a papy, jesteśmy na miejscu pipa wchodzi pierwszy! - zarządził tygrys
- dobrze, robię to dla kraju, dla oświaty, jaką propaguje pan sowa, dla...
- idż qrwa pedale jeden! bo jak qrwa wrócimy to tak zerżenimy Twoją starą... - skwitował puchatek
- yyy... puchatku, jego starą już... - odpowiedział Królik
- to qrwa nic! odkopiemy... - krzyknął wkurwiony miś.
Gdy Krzyś wchodził do budynku, tygrysek szybkim ruchem wylał mu śmietanę w spodnie i kopniakiem posłał przez drzwi. Za drzwiami stał jakiś komandos, wielki jak ja pierdole i zapytał:
- a to qrwa co? czego tu chcesz? - spytał groźnym tonem komando
- do Iraku panie dowódco. Za kraj? - odpowiedział delikatnym tonem Krzyś
- do Iraku? dobra, ściągaj spodnie, pokaż dupsko! - rozkazał zielony
- ale... - Krzyś się zmieszał
- ale już! - zielony się już wkurwił
Krzyś zrobił co mu kazano. Komando widząc w dupie Krzysia coś białego, co wyglądało tylko na jedno, z obrzydzeniem powiedział:
- ty qrwa pedale w dupe przeruchany! mam tu qrwa takich, co się Tobą zainteresują!
i nagle zza stalowych drzwi wyskoczyło dwóch łowców pip!
- mamy cię pedale! - powiedział trzeci z nich!
- już nam nie uciekniesz! - skwitował piąty
- bierzemy go! dziękujemy panie generale Jądramachore! - powiedział ósmy z nich, po czym w siedmiu wyszli z budynku zabierając pipę ze sobą
- ja nie chcę! ja chcę do mamy... beee.... - płakał krzyś
Po czułym pożegnaniu ekipa weszła do budynku i po krótkiej rozmowie z generałem Jądramachore dostali przydział. Okazało się, że Babayagi to jego bliska kuzynka, z którą z resztą ma wspólną matkę i trójkę dzieci, a tak wogóle to Babayagi wcześniej była jego ojcem, tylko że ją wykastrowali i po wstąpieniu do klasztoru, gdzie od mnichów opanowała sztukę tworzenia napoju boguff, zamieszkała w 100milowym lesie.
Miś dostał przydział komandosa, kłapouch sanitariusza, Królik snajpera, prosiak szpiega a tygrys został koordynatorem do spraw bojowo-rozbójniczych i gdy dojadą na miejsce zostanie lufowym w czołgu samego Jądramachore.
Lot był długi i nużący i gdyby nie to, że wzięli herki, byłoby ciężko z ich chorobą lotniczą. Nigdy wcześniej nie latali, więc przedział bagażowy w którym lecieli pływał we wczorajszej kolacji zmieszanej z dzisiejszym śniadaniem, czyli ogólnie w czystym herkulesie, a w wydaniu Kłapoucha jeszcze z dodatkiem borygo i WD-40.
Prosiaczek postanowił się przejść po samolocie, ale na wszelki wypadek wziął ze sobą kochanego bUZIaczka. Zaraz gdy tylko wyszedł rozległy się strzały, samolot znacznie się przechylił, a wystraszeni towarzysze zobaczyli prosiaka trzymającego się prawego skrzydła. Przestraszony Królik otworzył okno, chcąc zapytać prosiaka co się stało, ale dekompresja wyssała ich na zewnątrz i tak po chwili wszyscy już spadali.
- Prosiak, bekonie jebany w dupe przeruchany bamboclu, coś ty kur*a znowu napsocił? - spytał czule puchatek
- jakieś cymbały z walkmanami siedziały z przodu i coś grzebali przy sterach to zajebałem skurwieli, bo kto wie co za jedni - bronił się prosiaczek
- kufa, pszes tego kretyna zginiemy! - zaczął lamentować Królik
- spox - krzyknął tygrys - widzicie tego araba na ziemi? Lądujemy na nim!
Po chwili cała brygada zjebała się na araba powodując ogólny rozpierdol w jego wnętrznościach.
- heh, ale odlot, jeszcze raz, jeszcze raz! - zaczął krzyczeć prosiak
wtem Prosiaka zrównało z ziemią wiadro amunicji posłane przez królika
- ty qrwa różowy świniaku! mogliśmy zginąć przez ciebie, gdyby nie ten pełen poświęcenia machmut! - powiedział prawie z płaczem zającopodobny, spoglądając na araba
- e... ehh.. o... u... ah...... - skwitował arab, po czym odszedł w zaświaty wąchać kwiatki z allahem, krótko mówiąc jebnął w kalendarz.
- panowie, jakaś kreatura nadchodzi, kryć się! - krzyknął miś.
gromadka skoczyła w najbliższe krzaki i zaczęli przyglądać się gościowi który podszedł do spłaszczonego araba.
- ej panowie, gdzieś tą mordę widziałem. - rzekł puchatek - to... to... ten chujajn czy jak mu tam.
- e to za niego jest te ten million czegoś tam? bierzemy skurwiela! - porywczy tygrysek już był przy arabie i przystawił mu spluwę do łba:
- nie ruszaj się turbanogłowy bo cię na wykaqrwałaczki przerobię - rzekł groźnie tiger
Arab nie bojąc się wyciągnął kałacha i sprawnym obrotem przystawił go do głowy tygryska. tygrysek się wystraszył i posrał się ze strachu. Arab spoglądając po nogi zemdlał ze smrodu, który przypominał coś na wzór rozkładającego się wielbłąda podczas pory deszczowej w lasach równikowych Kambożdzy na wschodnim wybrzeżu. Cała gromadka dobiegła do araba i zaczęła go okładać czym się dało.
- ej panowie, za niego jest nagroda, nie możemy go zabić! - powiedział mądrze tygrysek
- fak of tajger, jebany machmut, rozpierdole mu ten turban - prosiaczek nie był rasistą, ale coś go w duszy tknęło - pierdolony qrwa arab! - prosiaczek kopał coraz mocniej, aż nagle jego ryjek zrównał się z kolbą obrzyna kłapcia
- ty debilu, uspokój się - rzekł osioł
- ty skurwysynu, zabraniał mi będziesz!? - prosiaczek wyciągnął bUZIaczka, ale w tym momencie puchatek użył swojego rozjemczego talentu i każdemu przypierolił po ryju z niezawodnego bejzbola.
- nu, spokój ma być! - puchatek w takich chwilach czuł się jak potrzebny ojciec
Nagle zza horyzontu wyskoczył helikopter i wylądował przy gromadce ze 100milowego lasu. Wysiadł z niego jakiś pedał, lekko siwy, w iście pedalskim garniturze i podszedł do ekipy.
- te, to nie ten któremu monika lewaręski ciągnęła? - spytał głośno prosiak
- te, rzeczywiście, jakaś ta morda podobna - odpowiedział spostrzegawczy Królik
- siat da fak ap! to jest qrwa pierdolony dżordż dablecośtamju busz. prezerwatydent junajtet of stejts the american. - stwierdził politycznie puchatek
- oł fak, kill him, kill... będzie konflikt międzynarodowy, będziemy w telewizji - krzyczał podjarany kłapciu
- Hello! - przywitał się koleś w gajerze - Aj bekom in pis..
- Bekon, on coś o tobie mówi - szepnął tygrysek
- ... aj em Dżordż Dablju Busz...
- hihi, i jest z lasu, uśmiechnął się kłapciu
- ...juł ar a hiro, dis men is a de best terorist on de łorld. Kongretulejszyn!
W tym momencie niespodziewanie nadleciał Pan sowa i się wtrącił:
- łej de mynyt, ja go złapałem, nagroda należy się mi! - krzyczał sowa
- o sowa! - krzyknął prosiak
Dżordż słysząc to krzyknął:
- Osowa? Łi ar luking for Osowa bin laden! Soldżiers, tejk him! dis is osowa bin laden, aj łil bi hiro on de łorld! end juł, łot juł łont for chujajn? - dżrodż zwrócił się do 100milowej ekipy
- eee.... - puchatek się zająkał - chłopaki, ktoś wie, co on pierdoli?
Króli będąc światowcem poliglotą i znając wiele języków świata, w tym kilka plemiennych dialektów pedofilsko-dupnych po praktykach u sowy w przedszkolu odpowiedział:
- Das is grit mit dysys men lajk juł, iś bin zaszczycony. łi łont sołm tu drink, sołm łajn...
- o jakim łajnie on pierdoli? - spytał kłapouchy, tracąc cierpliwość
- przymknij się osioł, zając wie co mówi! - odpowiedział miś
- soł... - królik rozglądnął się po okolicy i zauważając dwa wielkie zbiorniki jakby po benzynie i wysokości ok 30 metrów każdy spytał:
- łot is za zbiorniki? - królik wskazał w kierunku zbiorników
- oł, der chujajn hef himself faktory of łajn, de best łajn in de Irak, dej ar ful, juł łont dis? juł hef! - Dżordż zarządził, po czym wsiadł do helikoptera Apacze 64 (nazwa od ilości indian-niewolników napędzających maszynę, wersja exkluzif) i odleciał w pizdu.
- ołkej panowie, myszyn ekompliszt... rzekł dumny królik
- ty qrwa futrzaty marchewkojadzie mów coś załatwił - powiedział niecierpliwy miś - i o co chodzi z tymi zbiornikami?
- chodzi o... i gdy tylko królik im wyjaśnił, nie czekali chwilę dłużej. upajali się w słońcu najlepszym irackim trunkiem, w którym kaper Kłapouch wyczuł nawet odrobinkę Plutonu izotopu 232 v.HardVersion.
- aaale kopie, he he - kwiknął prosiaczek i usnął, a wraz z nim cała ekipa.
Krzyś dobrze się bawił z Don Wasylem, a pan (o)Sowa tłumaczył się, po co mu kamera w przedszkolu. Wszystko skończyło się szczęśliwie.


Ostatnio zmieniony przez cyfilis dnia 15:11, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
cyfilis
Gość






PostWysłany: 15:12, 27 Gru 2008    Temat postu:

Na polance w stumilowym lesie...
- Stop kur*a padalcuuu! - Kubuś Puchatek okradał właśnie jakiegoś dresiaża. Zabrał mu już trzysta PLN-ów i kilkanaście kartoników LSD. - Znowu kur*a LSD z Leźnyh Padołuf... DAWAJ TEGO JEGANEGO SZYBKOSTRZELNEGO - wrzeszczeli wszyscy. To było lepsze niż UZI Prosiaczka.
Po skończonej akcji, Kłapouchy i Puchatek wrócili do zarzyganego domku pod prześliczną sosenką... której nie było po ostatnim alko-experymencie nowego kolegi do libacji - Gófera. Ale to był nowy Gófer, bo przecież tamtego zajebali w części chyba trzeciej. - Dobfa tefaz, idziemy do BabyJagi[tm] po Hefacleca! - zarządził nowyGófer. Minęło mniejwięcej jebane piętnaście minut, gdy stawili się wszyscy w tym uroczym miejscu gdzie jest domek -ekhm- wytwórnia BabyJagi[tm], zwanej czasami Chujem. - Veni, Vidi, Vino! Dawaj je kurwino! - wrzasną Tygrysek. - Tak jest, ty skurwielu! Masz dziesięć palet za dziesięć LSDków! - odpierdolnęła BabaJaga[tm], i rzuciła im palety. - Ale uważaj, chuju, najpierw to przefiltruj, to jest Leźnyh Padołuf! - rzucił wraz z LSDkami Kłapek. Tak wogóle, to brygada nawet nie miała gdzie jebnąć libacji. Szukali, ale wszystkie domy były albo zjebane, albo brudne, albo ich nie było, a u Gófera można się było zgubić nawet w drodze do kibla. Kasy nie mieli, żeby se nowy dom kupić, do pipyKrzysia nie pójdą, bo tam Sowa bawił się swoim dzieckiem - reaktorem atomowym na alkohol - HERACLES Classic Płońsk Aperitif nie wytrzymał by długo (podobnie jak Red Skull - połączenie spirita i LSD, nowy wynalazek Chuja).
- Pod gołym niebem nie będę pił kur*a - żalił się Królik.
- Aj dont łont to get cold drinking ałtsajd - zawieśniaczył Puchatek. I to im wystarczyło.
- Łejt, I haf ajdia! Zbudujemy se kur*a nowy, zajebisty domek - walnął Tygrys.
- To jest myśl. Zaczekaj.. BulBłeGrh - bo właśnie się Puchatkowi na bełta - Phreeeeeeeeeeellllldup! Ale skąd zmodzić materiały?
- Przeca, my, kur*a, mieszkamy w LESIE! - poddał myśl Kłapek. Wszyscy mu byli kurewsko wdzięczni za ten pomysł. Faken, dlaczego tylko na nich spływają takie pomysły?
- Tylko Red Skull mógł nam... - zaczął Puchatek
- ... coś takiego ... - wtrącił nowyGófer
- ...podjebać! - dokończyli chórem. Nagle zostali otoczeni przez jakichś gnojków w dziwnie niebieskich mundurach.
- O kurwapierdolefuckitoff, Polucja!
- Tak, to kurwapierdolefuckitoff my - odpowiedział dzielnicowy.
- O kurwapierdolefuckitoff, spierdalać gdzie się da!!!!!!!!! - wrzeszczał Królik. To miało dobre strony - nareszcie mu drut stanął. Teraz ze ślicznej piramidy w spodniach Królika śmiali się wszyscy polucjanci.
Ten moment został wykorzystany kolejno przez Kłapcia, Tygrysa i Puchatka. Wszyscy z nowymi shotgunami pruli w szarańczę policyjną, jak się kur*a dało. Po zakończonym pogromie oczywiście ich obrabowali i kolejno obruchali polucjantkę.
- Fuckerskie popołudnie. Jedziemy do Sraktikera tym radiowozem?
- Jes of kors - zawieśniaczyli wszyscy, i pakując się do auta, otworzyli nową skrzynkę HERACLESA.
Dojeżdżając do Sraktikera mieli po drodze przyjemność z pewnym patrolem Łowców Pip. Po załatwieniu wszystkich spraw, doszli do pewnej niepokojącej refleksji:
- Dlaczego ich kurjebanawo tak dużo? I gdzie DonVasyl[tm]? - zapytał Kłapouchy.
Kiedy byli wszyscy mali, Kłapouchy miał totalną depresję, i bardzo lubił obsikany oset. I dopiero po ośmiu latach (sic!) wszyscy dostrzegli w tym coś.
- Ten HEFACLEŚ jest fak nafakowany siafą, zie az jebie - zasmucił się nagle nowyGófer.
- Pamiętacie tą obsikaną kępę ostu? Może by zacząć robić ostówkę - O''SET 100MIL Aperitif? - zagadał Kłapouch
- To jest jebabsko dobra myśl! Zrobimy konkurencję Chujowi. I zbudujemy, kur*a, wytwórnię, a nie jakiś kur*a domek! - zaczął się podniecać Królik.
- Ale skąd weźmiemy komponenty?...
- Nie pamiętasz, jak pomagaliśmy BabieJadze[tm] w HERACLESIE? Będziemy mieli kopalnię, hodowlę octu i sprzęt. Alkohol jest nasz!
- A skąd kur*a sprzęt?
- A kur*a z lasu!
- A mocz?
- Z nas!
Kiedy konflikt został zażegnany, gromadka dojechała do Sraktikera, gdzie przywitała ich "wózkowa hackerka [tm]", a że była tylko jedna linia wózków, łatwiej będzie...
- Sprzątnąć ją - mruknął sarkastycznie Prosiak. Wziął swojego UZI, i pierdolnął jej między oczy krótką serią. Potem rozpierdolił mechanizm wózka, i teraz brygada miała już transport. Nie zauważyli pipy Krzysia, który ich zaszedł od tyłu.
- Ty, motyla noga, nie wolno zabijać babć, bulbrhgbleeeeee! - nie dokończył, bo wpierdolnęli mu amfę w dupę.
- Co to?
- Amfa. Dobranoc, pipo! Jesteś ciężko chory, a jedynym lekarstwem jest narzygać ci do dupy.
Krzyś podszedł na złego tripa, a ochroniaż narzygał mu do dupy, demonstrując pięknego pipowego wacka(z małej, bo pipowego).
Kubuś i Królik, znawcy materiałów, zakupili podstawowe narzędzia, a także kilka innych. Kradnąc z budowy potrzebne świństwa, dojechali, po śladzie z trupów, do stumilogego lasu.
- Tą polanę nazwałem Polaną Alkoholową - ogłosił Królik, i upił się w trupa.



CIĄG DALSZY
nastąpi...



ŹRÓDŁO:www.teksty.jeja.pl


Ostatnio zmieniony przez cyfilis dnia 15:06, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Admin
Administrator
Administrator



Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 19:44, 27 Gru 2008    Temat postu:

A gdzie źródło ??

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Admin dnia 19:46, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cyfilis
Gość






PostWysłany: 15:04, 28 Gru 2008    Temat postu:

zaraz bedzie ale tylko w ostatnim poscie oki
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Humor.Fora.Pl - Najlepszy Humor W Sieci Strona Główna -> Śmieszne Teksty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

"Blades of Grass" Template by Will Mullis Developer News
Regulamin